poniedziałek, 26 września 2011

Jesień...

Pomyślicie chyba, że nic , tylko te poduszki szyje :)))  no nie zupełnie, ale przyznam się, że tydzień zaliczam do mało produktywnych :)
 W kalendarzu jesień, na dworze też, w związku z tym sezon na chorowanie rozpoczęty;  pierwsza poległa Ptysia z gorączką, nastepnie płeć męska, tylko Ja oczywiście nie mogę sobie pozwolić na ''chorybzdy'' bo ktoś musi czuwać na posterunku hihii . Mam nadzieję jednak,że  wirusy nie będą dopadały nas zbyt często i jesienny czas spędzimy o wiele przyjemniej, niż łóżko, aspiryna i termometr pod pachą :)
Przecież jesień jest taka piękna ... osobiście mam do niej ogromny sentyment a nawet powiem , że to moja ulubiona pora roku ( chyba od zawsze ) pomimo, że czasem   za oknem wieje i leje , że świata nie widać :))) ...  te kolory , spacery ,  patrzeć jak liście wywijają z wiaterm swój barwny taniec- poplątaniec, który zazwyczaj kończy się u naszych stóp, wtedy nie pozostaje nic, jak pozbierać trochę tych tancerzy i zanieść jesień do domu, ułożyć pieknie pod kominkiem wraz z jarzębiną i kasztanami  , a jak nastaną dni deszczowe, rozpalić w nim ,usiąść z rodziną ,kubkiem gorącej herbaty z cytrynką  i wsłuchać się w krople deszczu ... to tak jakby  się czas zatrzymał... ech, aż się chce powiedzieć jak Faust u Goethego "trwaj chwilo, jesteś piękna"... co prawda geneza utworu jest inna i nie ma nic wspólnego z jesienią, ale co tam ,   słowa miały być wypowiedziane w chwili doznania pełni szczęścia, a czy to nie jest szczęście w dzisiejszym zaganianym świecie, jak cała rodzina może usiąć razem ,cieszyć się sobą, otoczona cudownym ciepłem.... i nie tylko 5 min dziennie... sobie i wszystkim tego życzę :)))


                                                 *   *   *


Wróćmy jednak do tematów związanych z igłą i nitką :) Poduszki będą dwie i zagłówek zwany rozkosznie przez moje dzieci ''kiełbasą'' i ''wałkiem'' , oraz zakładka do książki którą wyszyłam i uszyłam już jakąś chwilę temu dla mojej Ptysi, miłośniczki czytania, doszyłam tylko koraliki i dzwoneczek :)))




Kwiatowo-wiatraczkowo :)))








Te podusie powędrowały w prezencie do Zuzieńki miłośniczki koników i nie tylko w książkach i na obrazkach ale całkowicie w praktyce, bo juz pięknie galupuje na swoim koniku, małej a raczej już nie takiej małej bo właśnie pierwszego dnia jesieni skończyła 7 lat -  Amazonki :)))

no i zakładka :)





Nie jest to 7 CUD ŚWIATA, ale z pewnością  pamiętamy gdzie czytamy ;)

poniedziałek, 19 września 2011

Poduszka była pierwsza...

Poduszka była pierwsza... a do niej powstała narzuta :)

Łóżko rzecz jasna czymś przykryć trzeba, no więc nawet nie musiałam się długo zastanawiać, tylko ochoczo zabrałam się do pracy :)
Pomierzyłam, policzyłam, coś sobie nawet narysowałam i do dzieła :)))
aaaaaa no i jeszcze musiałam przeprowadzić szczerą rozmowe z moją maszyną co by się za bardzo nie buntowała przy tym szyciu, bo to już starowinka i czasem chyba jej się już nie chce :)))
Tak więc wspólnymi siłami stworzyłyśmy TO !!!
Ptysia szczęśliwa, ja w sumie też jestem zadowolona z efektu, a maszynie obiecałam troszkę odpoczynku, ale nie za wiele, żeby mi z rytmu nie wypadła :D

Narzuta ma wymiary 150cmx100cm i pasuje idealnie :)))

niedziela, 18 września 2011

Sobotnie popołudnie :)

Jakoś tak się składa, że akurat w sobotę po południu, albo kończę jakieś szycie z całego tygodnia albo coś mi przychodzi do głowy...
 Tak więc  oto w taki sobotni czas,   powstał ''KREDKOWNIK'' :)
 To nasza  nazwa ( Ptysi i moja) organizera na kredki, ona uwielbia rysować , malować, wogóle twórcze dziecko :))) ale bałagan przy tym nie do- o-pa-no-wa-nia, wiec pomyślałam , że może te kredki jak będa nie w pudełku tylko na ścianie, to i ona siądzie w jednym miejscu i ja nie będę musiała ciągle patrzeć pod nogi :)))
 ''Kredkownik'' uszyłam w całości z filcu (dwie warstwy w tym jedna podklejona klejonką) wykończony bawełnianą taśmą.


Trzymając się jeszcze tych sobót, moja bardzo dobra koleżanka ( pozdrawiam Cię Wiolu :) ) poprosiła mnie o uszycie woreczka do szkoły dla synka.
No i masz... woreczek wyglada TAK , pojechał aż do Norwegii :)
Uszyłam go z bawełny, aplikacje z filcu .


sobota, 17 września 2011

Poduszki, poduszki...

Tak  się w tych poduszkach rozpędziłam, że pokażę jeszcze dwie :)
Jedną  zawłaszczyła moja Ptysia, druga czeka na właściciela; podusie uszyte z bawełny z wkładem watoliny.

Pierwsze koty za płoty



Jakoś przebrnełam...nie jest to szczyt marzeń, ale na początek musi wystarczyć, z czasem postaram sie bardziej rozwinać :)
Czas  więc coś pokazać... Na początek dwie podusie,  szczególnie bliskie memu sercu , ponieważ dla mojej córci :) obydwie powstały jak to zazwyczaj  u mnie bywa,  bez  jakiegoś konkretnego planu...  lubię takie szycie, jak  ` szyje się samo` :)))

Powitanie

No i stało się... jestem w świecie blogów, blogerów...itp. Podobno to dziecinnie proste, ale póki co to trochę jak `czary mary` raz się coś pojawia a za chwilę już znika :) mam nadzieję, że uda mi się to opanować, chociaż już wiem , że zajmie to więcej niż 5 minut...
Witam więc wszystkich , którzy poświęcą mi swój czas zaglądając na moje strony, mam nadzieję, że nie będzie on czasem straconym :)
Postaram się prowadzić tego bloga w miarę regularnie, chociaż Ci którzy mnie znają, wiedzą , że jest coś takiego jak ` moc urzędowa` i ja niestety z niej czasami korzystam :))) Z góry przepraszam :)))